piątek, 28 czerwca 2013

Gdzie ten czas??

Boże, jak ten czas szybko leci... Za każdym razem jak o tym myślę to ogarnia mnie przerażenie. Mam świadomość jak mi życie ucieka przez palce jak woda. I najgorsze, że nic nie da się z tym zrobić. Dni mijają, jeden za drugim, nawet nie wiem kiedy. Mam wrażenie, jakby to było wczoraj, kiedy siedziałam rano w kuchni i jadłam śniadanie, a mama szykowała mi bułki z serem do zerówki. Wtedy wszystko było łatwiejsze, takie beztroskie... A teraz? Jestem już dorosłym człowiekiem i do tego biorącym odpowiedzialność za małą, bezbronną istotkę. To jest dla mnie po prostu nie do pojęcia. Choć momentami ciężko jest mi z tym, że muszę mojemu synkowi poświęcać aż tyle czasu, jeszcze bardziej boję się tego, że nawet nie wiedząc kiedy, będzie stał z walizkami w drzwiach, decydując się na rozpoczęcie własnego samodzielnego życia.
Jeszcze tak niedawno byłam mała, a wczoraj skończyłam już 25 lat. Tak wiem,  może to jeszcze nie tak dużo i prawdopodobnie jeszcze kawał życia przede mną. Jednak nadal ciężko mi pogodzić się z tym, że dopiero co czekałam na to by być w końcu pełnoletnią, a miałam wrażenie, że ciągnie się to w nieskończoność, a teraz budzę się kilka lat później.
Co do urodzin-zawsze TEGO dnia zawsze się spodziewam, że to będzie na swój sposób wyjątkowy dzień i staram się sobie przypomnieć co robiłam rok temu o tej porze. Tak więc rok temu o tej porze byłam w pracy jako, że to był środek tygodnia. Jak bardzo chciałabym znów pracować... Póki co mam masę innych obowiązków. Jednak rok temu w życiu bym nawet nie pomyślała jak się potoczą sprawy i że zostanę mamą. Jakie to życie bywa przewrotne... Co roku również czekam na to, kto będzie pamiętał o tym moim dniu. Zawsze kilka osób o tym pamięta. Wczoraj już myślałam, że mój M. o tym zapomni i pewnie tak by mogło być, ale się trochę upomniałam o swoje. Jeśli chodzi o rodzinę, zadzwoniła tylko babcia, a mama napisała tylko smsa. W odwiedziny nikt się nie pofatygował. Ale takich gestów już nawet nie oczekiwałam. Tak czy inaczej wczorajszy dzień był raczej znośny: dostałam ładne kwiatki i czekoladki, potem grillowanie. Na szczęście mały jakoś strasznie nie płakał
Dziś z kolei byliśmy na usg bioderek. Wszystko jest w porządku, żadnych nieprawidłowości. Tylko mój mężczyzna trochę wyprzedza swój wiek i według pomiarów powinien mieć nie 1,5 miesiąca a trzy. Od początku mówiłam, że mam poprostu więcej ciałka do kochania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej gdy pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza ;)