Wczorajszego dnia zdecydowanie nie zaliczę do udanych. Od samego rana czułam się jak na kacu: ból głowy, ogólne osłabienie i ciągłe suszenie. Generalnie daleko mi do szczęścia było. W związku z tym miałam cichą nadzieję, że mój Książę wykaże trochę serca dla zdychającej matki, ale niestety to marzenie nim pozostało.Mieliśmy aż 1 drzemkę w wymiarze aż 1 godziny i to nie całej, która się zakończyła o 12. A potem co? Do samego wieczora dzikie śpiewy jakby ktoś prosiaka zarzynał, tańce-hulańce i inne cuda-wianki na kiju. Mało tego jako, że mój syn potrzebował kompana do zabawy i publiki do występów to musiałam siłą rzeczy aktywnie brać udział we wszystkich punktach programu przewidzianych przez moją Gwiazdę. Oczywiście dodawać nie muszę, że ambitny plan z dnia wcześniejszego dotyczący generalnych porządków spełznął na niczym.
Dzień Patrynio postanowił zakończyć dopiero po 20. Musiałam wtedy błyskawicznie go ogarniać do spania, bo ogarniała go senność coraz większa dosłownie z sekundy na sekundę. Po prostu w jednej chwili szalał jak opętany a sekunda potem już oczy na zapałki. Po tak intensywnym dniu wbrew mojej woli, śmiem twierdzić że to mógł być skok rozwojowy. Jeśli faktycznie tak jest to może w końcu doczekam się chodzenia. Jeśli nie, to może jednak Łobuz doczekał się upragnionego dnia, kiedy będzie mógł matkę zgnębić :P
Jeszcze na koniec chciałam się pochwalić moją głupotą. Normalnie aż mi żal tyłek ściska. Tak się ostatnio zastanawiałam nad tym, że nikt się nie odzywa w odpowiedzi na rozesłane przeze mnie CV. I właśnie odkryłam dlaczego-zamiast swojego to wysyłałam CV mojej mamy. Aż brak mi słów... Mam nadzieję, że teraz już uniknę tego typu głupich wpadek i w końcu znajdę jakąś pracę. W końcu czas mija, a moja pozycja nadal pod znakiem zapytania...
O jakie słodkie zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńhttp://tinnqu.blogspot.com/
Natalia Patryś dba żebyś się nie nudziła ;)))) słodki jest i tako DOROSŁY już ♡♥
OdpowiedzUsuńOj, są takie dni, że najchętniej wywiozłabym KoCórkę do dziadków na parę dni...
OdpowiedzUsuńna szczęście mnie rzadko głowa boli, ale wiem co to znaczy całodzienne marudzenie dziecka
OdpowiedzUsuńoczywiście zostajemy u Ciebie :)
http://zosinkowo.blogspot.com/
Znamy takie dni:) A kto zajmie się Patrysiem jak wrócisz do pracy?
OdpowiedzUsuńNadal nie mam koncepcji w tym temacie. Najprawdopodobniej albo pójdzie do żłobka, albo uda mi się zaangażować kogoś z rodziny, chociaż na to akurat nie liczę.
Usuń