czwartek, 10 kwietnia 2014

Dziecko Dynamit


Tak niekiedy dochodzę do wniosku, że dzieci ze swoim wybuchem energii czekają specjalnie na taki dzień kiedy mamie jest gorzej. Wiem, że to może niedorzeczne stwierdzenie, ale tak czasem mi się wydaje. Albo po prostu moje dziecię ma takie hobby w postaci uprzykrzania życia w trakcie gorszych dni.
Wczorajszego dnia zdecydowanie nie zaliczę do udanych. Od samego rana czułam się jak na kacu: ból głowy, ogólne osłabienie i ciągłe suszenie. Generalnie daleko mi do szczęścia było. W związku z tym miałam cichą nadzieję, że mój Książę wykaże trochę serca dla zdychającej matki, ale niestety to marzenie nim pozostało.Mieliśmy aż 1 drzemkę w wymiarze aż 1 godziny i to nie całej, która się zakończyła o 12. A potem co? Do samego wieczora dzikie śpiewy jakby ktoś prosiaka zarzynał, tańce-hulańce i inne cuda-wianki na kiju. Mało tego jako, że mój syn potrzebował kompana do zabawy i publiki do występów to musiałam siłą rzeczy aktywnie brać udział we wszystkich punktach programu przewidzianych przez moją Gwiazdę. Oczywiście dodawać nie muszę, że ambitny plan z dnia wcześniejszego dotyczący generalnych porządków spełznął na niczym. 
Dzień Patrynio postanowił zakończyć dopiero po 20. Musiałam wtedy błyskawicznie go ogarniać do spania, bo ogarniała go senność coraz większa dosłownie z sekundy na sekundę. Po prostu w jednej chwili szalał jak opętany a sekunda potem już oczy na zapałki. Po tak intensywnym dniu wbrew mojej woli, śmiem twierdzić że to mógł być skok rozwojowy. Jeśli faktycznie tak jest to może w końcu doczekam się chodzenia. Jeśli nie, to może jednak Łobuz doczekał się upragnionego dnia, kiedy będzie mógł matkę zgnębić :P







Jeszcze na koniec chciałam się pochwalić moją głupotą. Normalnie aż mi żal tyłek ściska. Tak się ostatnio zastanawiałam nad tym, że nikt się nie odzywa w odpowiedzi na rozesłane przeze mnie CV. I właśnie odkryłam dlaczego-zamiast swojego to wysyłałam CV mojej mamy. Aż brak mi słów... Mam nadzieję, że teraz już uniknę tego typu głupich wpadek i w końcu znajdę jakąś pracę. W końcu czas mija, a moja pozycja nadal pod znakiem zapytania...

6 komentarzy:

  1. O jakie słodkie zdjęcia ;)

    http://tinnqu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Natalia Patryś dba żebyś się nie nudziła ;)))) słodki jest i tako DOROSŁY już ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, są takie dni, że najchętniej wywiozłabym KoCórkę do dziadków na parę dni...

    OdpowiedzUsuń
  4. na szczęście mnie rzadko głowa boli, ale wiem co to znaczy całodzienne marudzenie dziecka

    oczywiście zostajemy u Ciebie :)
    http://zosinkowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Znamy takie dni:) A kto zajmie się Patrysiem jak wrócisz do pracy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal nie mam koncepcji w tym temacie. Najprawdopodobniej albo pójdzie do żłobka, albo uda mi się zaangażować kogoś z rodziny, chociaż na to akurat nie liczę.

      Usuń

Bardzo mi miło że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej gdy pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza ;)