poniedziałek, 24 czerwca 2013

U teściowej

Kolejna wizyta u teściowej... Czy już mówiłam jak ja to kocham? Właściwie miałam już nawet do niej nie jechać, bo od kilku dni tkwiłam w kryzysie. Czułam się tak zupełnie nieporadna i miałam wrażenie, że nie jestem w stanie z tego wybrnąć. Po prostu opieka nad maleństwem pochłonęła mnie do tego stopnia, że nie starcza mi już czasu na nic innego. Jednak doszłam do wniosku, że nie tylko mi się wydaje, że jest on niezwykle absorbujący.
A więc jak już wspomniałam w weekend zaliczyliśmy wizytę u teściowej. W sobotę wieczorem ruszyliśmy w drogę. Mały oczywiście prawie cały ten czas przespał tak więc potem miałam  problem żeby go uśpić. Jednak niezwykle mnie rozczuliło jak po dotarciu na miejsce obudził się i zaczął po swojemu rozmawiać. Wspaniałe to było uczucie. Teściowa po sobotnim wieczorze nabrała przeświadczenia, że mały jest bardzo spokojnym i pogodnym dzieckiem, a jako że ona myśli, że wszystko wie zawsze najlepiej, nie dało jej się przetłumaczyć, że racji nie ma. Wczoraj z M. postanowiliśmy zrobić krótką wyprawę do hipermarketu. W końcu na naszym zadupiu nie ma takich atrakcji jak w stolicy :))) Co ciekawsze teściowa sama się zaoferowała, że zostanie z Pysiem, więc nie sposób było odmówić. Ja jednak wiedziałam co to znaczy, ale jak mogłam nie spełnić jej życzenia?
Już od jakiegoś czasu narzekałam, beczałam wręcz, że potrzebuję wychodnego, bo już nie wyrabiam. Teraz z kolei już sama nie wiem czy to cokolwiek dało, bo cały czas myślałam o nim i o tym, że cały czas płacze, co z resztą było prawdą. Chyba ktoś musiałby wyłączyć mi funkcję mamusiowania, żebym mogła się poprostu wyluzować. Tak więc po jakiś 3 godzinach wróciliśmy z powrotem. Ja szybko wyskoczyłam z samochodu i wparowałam do domu. A tam teściowa z małym na rękach, który od płaczu aż sztywniał. Czym prędzej mi go niemal wcisnęła na ręce, a on momentalnie przestał płakać. Ja więc zmieniłam pieluszkę, dałam cycka i był spokój. Właściwie odczuwam nawet pewnego rodzaju satysfakcję z tego, że mały dał jej w kość, ale przykro mi, że się biedny tyle umęczyć musiał. Cała ta sytuacja dodatkowo mi uświadomiła, że tak na prawdę jestem dla mojego maluszka najważniejsza i to mnie najbardziej potrzebuje. W sumie to miła odmiana w końcu czuć się dla kogoś tak ważnym.
Ostatnio postanowiłam porządniej przyłożyć się do tego, aby jakoś ogarnąć to wszystko co jest dokoła mnie. Jako, że Pysio cały czas kontaktu potrzebuje, postanowiłam kupić chustę do noszenia i właśnie czekam na jej dostawę. Sama ciekawa jestem jak pójdzie wprowadzenie tego pomysłu w życie. Chociaż miałabym dwie ręce wolne, a to już dużo :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej gdy pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza ;)