sobota, 17 sierpnia 2013

Rudziaszek

Wczoraj była u mnie moja mama. Właściwie to nie moim była gościem tylko Patrysia. Mnie właściwie nigdy nie odwiedzała dopóki mały nie przyszedł na świat. Ale nie o tym chciałam dziś napisać. Tak naprawdę chciałam się pożalić na coś co sprawiło mi sporą przykrość. Otóż mama przyznała się, że ostatnio odwiedziła moją babcię i podobno ta zrobiła jakiś przytyk jakobym miała się czego wstydzić, że mój synek ma rudawe włoski. A ja się pytam - co w tym jest powodem do wstydu??? Może się to nieco dziwne wydawać, że zarówno ja jak i narzeczony jesteśmy blondynami a dziecko nie, ale bardziej niepokojące mogłoby się wydawać gdyby miał inny kolor skóry. A do tego nigdy by nie doszło, bo zbyt bardzo kocham mojego M. żeby chodzić na boki. A ja się nawet cieszę, że Mały jest rudziaszkiem, bo sama lubię ten kolor i przez jakiś czas takie właśnie miałam włosy. Może nie marchewkowe ale czerwone.
Do tej pory odwiedzałam babcię raz na jakiś czas, jednak nie za często, bo z wiekiem klepki w głowie zaczęły jej się przestawiać i zaczęła być coraz bardziej nieznośna. Każdemu potrafi jakąś łatkę przypiąć tylko ona jest bez skazy. Choć jest jaka jest niekiedy starałam się zacisnąć zęby i przymknąć oko na jej debilizmy, ale na tym się chyba skończy. O ile jestem jeszcze w stanie przetrawić abstrakcyjne komentarze na temat pozostałych członków mojej rodziny a nawet o mnie, o tyle mojego syna krzywdzić nie pozwolę. Jest najukochańszym dzieckiem jakiego mogłabym zapragnąć, a to że ma złote włosy nie jest nawet jakimś "defektem"! Choć może to i mała rzecz i błahostka, dotknęło mnie, że ktoś może mieć z takim czymś problem.
Postanowiłam sobie, że pójdę do niej w najbliższych dniach. Jednak jeśli zobaczę choćby cień, że coś jej "nie leży", powiem jej co o niej sądzę i na tym się skończy nasza znajomość. Mój mały osaczek zasługuje na wszystko co najlepsze, a ja jako matka będę to egzekwować. Nie pozwolę, żeby ktoś patrzył na niego z wyższością z tak idiotycznych powodów jak  cholerny kolor włosów!!!

A tak zmieniając temat, chciałam się jeszcze pochwalić osiągnięciem mojego małego mężczyzny. Prawie usiadł bez mojej pomocy ! Było to na działce, kiedy sobie grillowaliśmy. Ja siedziałam na krześle z oparciem i wzięłam go do siebie na kolana. Rozłożyłam się na oparciu tak aby maly był w pozycji prawie leżącej. W pewnym momencie on uniósł głowę i z wielkim wysiłkiem zaczął się podnosić. Próbowałam go nakłonić, żeby jednak się położył i się nie przemęczał, a on się na mnie wkurzać zaczął. Jestem z niego strasznie dumna, chociaż fajnie by było żeby się najpierw w końcu nauczył przekręcać na boki i na brzuch :P Ale jak nie kochać takiej kruszyny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej gdy pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza ;)