wtorek, 8 kwietnia 2014

Kampania Bepanthen Maść Ochronna

Jako że ostatnio postanowiłam poszerzyć swoje horyzonty blogerskie, postanowiłam częściej pisać o rzeczach innych niż moje własne dziecko. Tak więc dzisiaj napiszę nieco o kampanii w której mam przyjemność uczestniczyć, a dobiega powoli końca. Za pośrednictwem strony streetcom. pl dostałam zaproszenie do testowania maści ochronnej na odparzenia marki Bepanthen.


Przed tą kampanią niestety nie miałam przyjemności sprawdzenia osobiście jakości tego kosmetyku, gdyż będąc jeszcze w ciąży zaopatrzyłam się w wielkie pudełeczko Sudocremu, którego mam jeszcze spore ilości, gdyż moje dziecię nie przejawia wielkich skłonności ku odparzeniom. Do tej pory słyszałam wiele pozytywnych opinii o tym kosmetyku i byłam ciekawa czy faktycznie jest taki super.Oczywiście jak w każdej sprawie były też negatywne opinie, ale jak wiadomo nie wszystko wszystkim musi odpowiadać. Na szczęście na naszym rynku jest wiele opcji do wyboru i każdy znajdzie coś dla siebie ;) No i traf chciał, że akurat strona testerska, na której się zarejestrowałam, rozpoczęła współpracę właśnie z tą marką :D Pomyślałam sobie, że super sprawa - w końcu dostanę kosmetyki za free i jeszcze do tego ktoś będzie chciał wiedzieć co mam do powiedzenia...

W sumie dostałam 12 sztuk (miało być 13, ale zaszła jakaś pomyłka). Od razu pomyślałam sobie, że przyplusuję u koleżanek dając im gratisy. Do tej pory większość próbek już rozdałam, mam do uzupełnienia kilka raportów. Ogólnie nic trudnego.  Ale może powiem teraz kilka słów na temat samego kremu.
Powiem szczerze, że traf chciał, że akurat tego samego dnia co dotarła do nas przesyłka, mój Książę się trochę odparzył. Więc siłą rzeczy od razu pojawiła się okazja do sprawdzenia nowego nabytku. Krem o konsystencji prawie białej. Wystarczyło wycisnąć tylko troszkę, żeby można było wysmarować całą dupkę. Przyznam, że plusem jest to, że maść nie pozostawia po sobie jakiegokolwiek intensywnego zapachu- pupka ma być gładka i bez podrażnień a nie perfumowana. Rozprowadzenie kremu było łatwe i przyjemne- kosmetyk pozostawia delikatnie tłustą powłokę, ale nie brudzącą wszystkiego dookoła, tak jak to było w przypadku Sudocremu, po którym wszystko było białe. Ale w tym wszystkim i tak było dla mnie działanie. Przy Sudokremie niekiedy mijało trochę czasu zanim odparzenia znikały, a tym razem po Bepanthenie sprawy wróciły do normy po kilku godzinach. Po tamtym odparzeniu postanowiłam smarować mojego Księcia profilaktycznie raz na jakiś czas i jak do tej pory nie mamy problemów.
Podsumowując, gdybym miała teraz wybierać jeszcze raz krem do odparzeń to wybrałabym właśnie Bepanthen. W naszym przypadku sprawdza się doskonale pod każdym względem. Wiem, że nie wszystkie mamy podzielają te zdanie, ale jak wiadomo każde dziecko jest inne i to co odpowiada jednemu, drugiemu wcale nie musi pasować. Tak czy inaczej mam nadzieję, że ten wpis rozjaśni chociaż trochę tą sprawę :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej gdy pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza ;)