Spłodzenie tego posta chodziło mi już jakiś czas po głowie, ale tak samo jak w przypadku innych pomysłów, nie mogłam się zebrać sama w sobie, żeby przysiąść do komputera i napisać. Tym razem postanowiłam się wypowiedzieć nieco w kwestii pojazdów naszych szkrabów czyli tym razem na tapecie wózki :)
Naszym pierwszym wózkiem był Orion Hawiz. Przyznam, że byłam i właściwie nadal jestem z niego względnie zadowolona. Prowadzi się go lekko i jest wystarczająco skrętny, trzymać go tylko jedną ręką. Samo siedzisko jest wystarczająco obszerne. Wózek jest na tyle zabudowany, że odpowiednio chroni przed np wiatrem. Dodatkowo kosz jest w stanie zmieścić sporo zakupów ;)
Ale właściwie chyba tylko tyle pozytywów. Jeśli chodzi o minusy to przede wszystkim waga- 15 kg. Na szczęście mam możliwość umieszczania go w wózkowni, bo bym chyba wypluła kręgosłup, gdybym miała się z nim tłuc na 4 piętro, a przypominam, że mój syn do lekkich również nie należy od samego początku i niestety ale na wadze wciąż nie traci. Drugim minusem dla mnie jest to, że po przełożeniu rączki tak, aby dziecko jechało przodem do kierunku jazdy, prowadzenie idzie tak ciężko i topornie, że wogóle zrezygnowałam z tej opcji.
Tak więc biorąc pod uwagę te minusy, przede wszystkim ten pierwszy, postanowiłam rozejrzeć się za czymś nowym. Zdecydowałam, że najlepiej będzie znaleźć jakąś naprawdę lekką parasolkę za rozsądną cenę. Przeszukałam zasoby internetu jak tylko mogłam i właściwie zamiast cokolwiek ustalić to gmatwałam się w swoich osądach coraz bardziej. Któregoś dnia wybrałam się razem z Sylwią i Filipkiem do jednego ze sklepów dziecięcych. Tam sprzedawca pokazał nam kilka modeli. Zarówno mi jak i jej spodobał się wózek Caretero Gringo. Tak więc w domu na nowo rozgorzało buszowanie po internecie tylko że tym razem w poszukiwaniu jakichkolwiek recenzji tego oto pojazdu. Nic złego właściwie nie znalazłam więc dalej rozważałam tą kandydaturę. Właściwie cena trochę mi się nie spodobała, bo początkowo myślałam nad zakupem najzwyklejszego i najtańszego wózka, jednak przyznam że tego wyboru nie żałuję. Muszę się pochwalić, że nawet dziwnym zbiegiem okoliczności trafiłam na aukcję, gdzie była tylko jedna sztuka i to w kolorze zielonym-tak jak chciałam, ale za niższą cenę :D
Gdy nasz Caretero Gringo dotarł, początkowo byłam nieco rozczarowana, bo kolor wydał mi się sporo jaśniejszy niż było to pokazane na zdjęciach. Przypominał mi kamizelkę odblaskową, jakie noszą robotnicy drogowi, ale już się przyzwyczaiłam i jest ok. Sam wózek jest bardzo lekki (waży niecałe 6 kg) i nie sprawia mi trudności wniesienie go na górę jednocześnie trzymając mojego łobuziaka. Jeśli chodzi o prowadzenie, to przyznam, że jestem pod sporym wrażeniem, gdyż nie spodziewałam się że wózek typu parasolka może "sunąć" przed siebie tak lekko. Zdecydowanie sporym plusem jest siedzisko- wszystko jest miękkie i przyjemne, aż sama miałabym ochotę tam usiąść. Mojemu Paniczowi ten pojazd odpowiada do tego stopnia, że zazwyczaj nie zdążę dobrze spod bloku odjechać, a on już śpi i trwa to niekiedy 2 godziny! Bardzo przydatna jest opcja regulacji siedziska i podnóżka- bardzo często z tego korzystam. Dodatkowo samo składanie i rozkładanie wózka jest mega łatwe i szybkie. Jest jeszcze mały bonusik w postaci podstawki pod kubek, co uważam za miły dodatek
Jeśli chodzi o wady... Koszyk w Caretero Gringo jest tak mały, że właściwie go nie ma. Na szczęście można ten problem rozwiązać, wieszając zakupy na rączkach. Jednak trzeba przy tym uważać żeby torby nie wisiały gdy wyjmujemy dziecko, bo trzeba będzie liczyć się z upadkiem wózka. Dodatkowo brak jest amortyzatorów, ale jakoś telepanie wózka nie jest dla mnie rażącym problemem. Właściwie spodziewałam się, że jazda wózkiem po nieamortyzowanym terenie będzie tragiczna, ale byłam miło zaskoczona, bo nie było tak źle Mało tego- mój synuś wychodzi z założenia, że im bardziej się trzęsie, tym lepiej się śpi :))) Poza tym coś za coś: wózek super lekki, ale kosza i amortyzacji brak.
Na tą chwilę Orion Hawiz okupuje wózkownię na rzecz Caretero Gringo. Jednak nie zamierzam z niego jeszcze definitywnie rezygnować, bo może się jeszcze przydać. Ale fakt faktem w codziennym użyciu dominuje właśnie Caretero Gringo. Generalnie zakup tego wózka uważam za trafiony i mogę go polecić każdemu, kto szuka czegoś takiego dla swojej pociechy :)
rownież polecam my posiadamy caretero monaco nieco ciezszy ale zarowno zalety jak i wady te same:) MAKARA:)
OdpowiedzUsuń